Opowiem Wam bajkę!
-
Autor tematu - Hubiak
- Posty: 387
- Rejestracja: środa, 31 sierpnia 2011, 16:12
- Ulubione grzyby: Bez życia wewnętrznego!
- Lokalizacja: posiadłość w Puszczy Noteckiej
- Pochwalony: 73 razy
- Kontakt:
Opowiem Wam bajkę!
Dawno, dawno temu. Kiedy byłam jeszcze piękna i młoda wybrałam się na grzyby z przyjaciółmi.
Dzień był bardzo pochmurny, całą noc lało i zanosiło się, że lać będzie również w ciągu dnia. Ale cóż tam. Młodzi byliśmy i nie takie przeszkody pokonywaliśmy. Cóż to dla nas deszcz!.
Ubraliśmy się w gumowce, płaszcze przeciwdeszczowe i wyruszyliśmy do lasu. Mój Tata z dużym powątpiewaniem odnosił się do naszej wyprawy. Wątpił czy w ogóle coś znajdziemy.
Wybraliśmy lasy, a właściwie laski w okolicach Mińska Mazowieckiego.
Rzeczywiście grzybów wiele nie było, a my zaczynaliśmy się coraz bardziej zniechęcać, aż mąż koleżanki wszedł na skraj małego sosnowego zagajnika. I zamarł.
Dopiero po chwili zaczął dawać oznaki życia. Dźwięk, jaki wydał z siebie to było skrzyżowanie gwizdu lokomotywy z wyciem watahy wilków. Następnie wykonał dziki taniec i dopiero po chwili nas zawołał. Zanim nie podeszłyśmy myślałyśmy, że nagle oszalał. Ale po zobaczeniu, co wprawiło go w taki szał też zamarłyśmy. Las był pełen maślaków. Rosły dosłownie wszędzie w odstępach centymetrowych.
Zaczęliśmy zbierać i te maślaki rzuciły nam się na rozum. Łaziliśmy po tym zagajniku na kolanach, nie zważając na deszcz, który lał bez przerwy. Wodę mieliśmy wszędzie, a na maślaki zabrakło nam pojemników. Zbieraliśmy je luzem do bagażnika (wyobraźcie sobie jak on potem wyglądał ). Przestaliśmy zbierać kiedy zapadł zmierzch i nic już nie było widać.
Do domu wróciliśmy późnym wieczorem i mój Tata zamarł na widok ilości przyniesionych maślaków. Na razie nic nie powiedział, bo chyba zabrakło mu wyobraźni i zaczął je ze mną oczyszczać. Trwało to do około 4 nad ranem. Wyobraźcie sobie kuchnię pełną mokrych maślaków!
Kiedy już wszystko oczyściliśmy, grzyby zostały ugotowane, a ja posprzątałam w kuchni, nie wiedziałam juz nawet jak sie nzywam a Tata z bardzo poważną miną powiedział: Jak mi jeszcze raz przywieziesz choć jednego maślaka to wyrzucę go razem z tobą z domu!
I przyznam się Wam, że nic a nic się Mu nie dziwiłam. Też znielubiłam maślaki na wiele, wiele lat. Inne grzyby nie.
Minęły lata. Mój Tata odszedł do lepszego świata, ja wydoroślałam a z pięknej i młodej zostało mi tylko „i” ale grzyby zbierać lubię nadal.
W związku z tym, że znów wypadł długi weekend, a pogoda zasugerowała, ze może po długim „bezgrzybiu” wreszcie pokażą się grzyby, wybraliśmy się całą rodziną do lasu.
Chodziliśmy, szukaliśmy i nic. Żadnych grzybów nie było. Zaczęliśmy wracać do samochodu. Mąż i dzieci przodem, ja jak przystało na starszą panią, z godnością za nimi. Zanim doszłam do samochodu wszyscy już w nim siedzieli. Już, już miałam wsiadać, kiedy córka stwierdziła, że w lesie przed nami (jakieś 50 metrów) widzi jakieś grzyby i zaczęła wysiadać żeby je zobaczyć. Jej Mąż stwierdził, że zwariowała, bo co mogła zobaczyć z takiej odległości w pustym lesie!?
Ale ona nie zważając na jego gadanie, poleciała. A ja przeżyłam „deja vu”. Córka zamarła a potem zaczęła podskakiwać i popiskiwać z przejęcia. Okazało się, że na skraju lasu rosły maślaki (albo raczej maślaczki – takie wielkości od dwudziestogroszówki do pięciozłotówki). Tysiące maślaków! Miliony maślaków. No i co? Wszyscy rzuciliśmy się do zbierania. Ja, niestety też. Niczego się nie nauczyłam w młodości. Zbieraliśmy we wszystkie pojemniki jakie mieliśmy. Przestaliśmy zbierać jak pojemników zabrakło. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł zbierania luzem do bagażnika!
Jak zabrakło pojemników wróciliśmy do domu. Ilość maślaków przeszła moje najśmielsze oczekiwania, i mimo że obierało je trzy osoby, zajęło to czas aż do pierwszej w nocy. Maślaczki były nieduże, mokre i śliskie. Ręce miałam obrzydliwie czarne i co najgorsze, dalej mam mimo upływu tygodnia. Och jak ja nienawidziłam maślaczków!
Ale kiedy w spiżarce stanęły słoiki i słoiczki maślaków w occie, w zamrażarce duszonych, a i na obiag dla pięciu osób były całkiem spora ilość duszonych w śmietanie, cała nienawiść mi przeszła jak ręką odjął. I nawet mogłam ponownie iść na maślaki.
I jaki z tego morał? Ano, że ludzka głupota nie ma granic, a baba to stworzenie nieuleczalne (oczywiście wyłącznie, jeśli chodzi o grzyby!)
To są tylko maślaczki w occie.
Dzień był bardzo pochmurny, całą noc lało i zanosiło się, że lać będzie również w ciągu dnia. Ale cóż tam. Młodzi byliśmy i nie takie przeszkody pokonywaliśmy. Cóż to dla nas deszcz!.
Ubraliśmy się w gumowce, płaszcze przeciwdeszczowe i wyruszyliśmy do lasu. Mój Tata z dużym powątpiewaniem odnosił się do naszej wyprawy. Wątpił czy w ogóle coś znajdziemy.
Wybraliśmy lasy, a właściwie laski w okolicach Mińska Mazowieckiego.
Rzeczywiście grzybów wiele nie było, a my zaczynaliśmy się coraz bardziej zniechęcać, aż mąż koleżanki wszedł na skraj małego sosnowego zagajnika. I zamarł.
Dopiero po chwili zaczął dawać oznaki życia. Dźwięk, jaki wydał z siebie to było skrzyżowanie gwizdu lokomotywy z wyciem watahy wilków. Następnie wykonał dziki taniec i dopiero po chwili nas zawołał. Zanim nie podeszłyśmy myślałyśmy, że nagle oszalał. Ale po zobaczeniu, co wprawiło go w taki szał też zamarłyśmy. Las był pełen maślaków. Rosły dosłownie wszędzie w odstępach centymetrowych.
Zaczęliśmy zbierać i te maślaki rzuciły nam się na rozum. Łaziliśmy po tym zagajniku na kolanach, nie zważając na deszcz, który lał bez przerwy. Wodę mieliśmy wszędzie, a na maślaki zabrakło nam pojemników. Zbieraliśmy je luzem do bagażnika (wyobraźcie sobie jak on potem wyglądał ). Przestaliśmy zbierać kiedy zapadł zmierzch i nic już nie było widać.
Do domu wróciliśmy późnym wieczorem i mój Tata zamarł na widok ilości przyniesionych maślaków. Na razie nic nie powiedział, bo chyba zabrakło mu wyobraźni i zaczął je ze mną oczyszczać. Trwało to do około 4 nad ranem. Wyobraźcie sobie kuchnię pełną mokrych maślaków!
Kiedy już wszystko oczyściliśmy, grzyby zostały ugotowane, a ja posprzątałam w kuchni, nie wiedziałam juz nawet jak sie nzywam a Tata z bardzo poważną miną powiedział: Jak mi jeszcze raz przywieziesz choć jednego maślaka to wyrzucę go razem z tobą z domu!
I przyznam się Wam, że nic a nic się Mu nie dziwiłam. Też znielubiłam maślaki na wiele, wiele lat. Inne grzyby nie.
Minęły lata. Mój Tata odszedł do lepszego świata, ja wydoroślałam a z pięknej i młodej zostało mi tylko „i” ale grzyby zbierać lubię nadal.
W związku z tym, że znów wypadł długi weekend, a pogoda zasugerowała, ze może po długim „bezgrzybiu” wreszcie pokażą się grzyby, wybraliśmy się całą rodziną do lasu.
Chodziliśmy, szukaliśmy i nic. Żadnych grzybów nie było. Zaczęliśmy wracać do samochodu. Mąż i dzieci przodem, ja jak przystało na starszą panią, z godnością za nimi. Zanim doszłam do samochodu wszyscy już w nim siedzieli. Już, już miałam wsiadać, kiedy córka stwierdziła, że w lesie przed nami (jakieś 50 metrów) widzi jakieś grzyby i zaczęła wysiadać żeby je zobaczyć. Jej Mąż stwierdził, że zwariowała, bo co mogła zobaczyć z takiej odległości w pustym lesie!?
Ale ona nie zważając na jego gadanie, poleciała. A ja przeżyłam „deja vu”. Córka zamarła a potem zaczęła podskakiwać i popiskiwać z przejęcia. Okazało się, że na skraju lasu rosły maślaki (albo raczej maślaczki – takie wielkości od dwudziestogroszówki do pięciozłotówki). Tysiące maślaków! Miliony maślaków. No i co? Wszyscy rzuciliśmy się do zbierania. Ja, niestety też. Niczego się nie nauczyłam w młodości. Zbieraliśmy we wszystkie pojemniki jakie mieliśmy. Przestaliśmy zbierać jak pojemników zabrakło. Na szczęście nikt nie wpadł na pomysł zbierania luzem do bagażnika!
Jak zabrakło pojemników wróciliśmy do domu. Ilość maślaków przeszła moje najśmielsze oczekiwania, i mimo że obierało je trzy osoby, zajęło to czas aż do pierwszej w nocy. Maślaczki były nieduże, mokre i śliskie. Ręce miałam obrzydliwie czarne i co najgorsze, dalej mam mimo upływu tygodnia. Och jak ja nienawidziłam maślaczków!
Ale kiedy w spiżarce stanęły słoiki i słoiczki maślaków w occie, w zamrażarce duszonych, a i na obiag dla pięciu osób były całkiem spora ilość duszonych w śmietanie, cała nienawiść mi przeszła jak ręką odjął. I nawet mogłam ponownie iść na maślaki.
I jaki z tego morał? Ano, że ludzka głupota nie ma granic, a baba to stworzenie nieuleczalne (oczywiście wyłącznie, jeśli chodzi o grzyby!)
To są tylko maślaczki w occie.
kłania się Margolcia, posiadaczka ziemska
-
- Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
- Posty: 7016
- Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
- Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
- Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
- Pochwalił: 1996 razy
- Pochwalony: 1463 razy
- Kontakt:
Dlaczego nie sam coś takiego widziałem w 1986 i 87 - po Czarnobylu w laskach na wyspie Wolin i na Uznamie. Takiej ilości podgrzybków brunatnych i maślaków piaskowych jeszcze w życiu nie widziałem
Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Założyciel strony oraz forum
- Posty: 73060
- Rejestracja: sobota, 26 listopada 2005, 22:30
- Imię: Wiesław
- Ulubione grzyby: Smardze...
- Lokalizacja: Kraków
- Pochwalił: 48860 razy
- Pochwalony: 9013 razy
- Kontakt:
Margolcia, Fajnie byłoby to co napisałaś zamieścić w formie niusa Naprawdę pięknie napisane... Łatwiej byłoby znaleźć taką maślakową perełkę.
Zenit - Wiesław Kamiński Grzyboznawca nr 1561
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
-
- Grzybuś malutki
- Posty: 37
- Rejestracja: niedziela, 19 sierpnia 2012, 16:40
- Lokalizacja: Małopolska
- Pochwalony: 17 razy
-
- Administrator
- Posty: 17926
- Rejestracja: wtorek, 5 października 2010, 23:55
- Imię: Piotr
- Ulubione grzyby: co roku inne
- Lokalizacja: Chełm
- Pochwalił: 14106 razy
- Pochwalony: 3136 razy
Margolcia, za opowieść
Brakuje mi tylko porad jak czyścić bagażnik po maślakach... - taka wiedza może się nagle i niespodziewanie przydać
A co do stwierdzenia
Gratuluję Wam takich niesamowitych zbiorów
Przy takim zapasie maślaków to nawet podwyżki cen żywności Wam nie straszne
Brakuje mi tylko porad jak czyścić bagażnik po maślakach... - taka wiedza może się nagle i niespodziewanie przydać
A co do stwierdzenia
to powiem tylko, że pod tym względem - chłopu też nic dodać nic ując ROTFL ROTFLa baba to stworzenie nieuleczalne (oczywiście wyłącznie, jeśli chodzi o grzyby!)
Gratuluję Wam takich niesamowitych zbiorów
Przy takim zapasie maślaków to nawet podwyżki cen żywności Wam nie straszne
-
Autor tematu - Hubiak
- Posty: 387
- Rejestracja: środa, 31 sierpnia 2011, 16:12
- Ulubione grzyby: Bez życia wewnętrznego!
- Lokalizacja: posiadłość w Puszczy Noteckiej
- Pochwalony: 73 razy
- Kontakt:
Wszystkim bardzo dziękuję za uznanie!
Zenit nie wiem czy będę umiała zamieścić newsa. Spróbuję. Może się uda!
Grzybozbieracz ja już nie pamiętam jak wyczyściłam bagażnik. To było ok. 30 lat temu! Zostało mi tylko mgliste wspomnienie, że w czasie tego czyszczenia miałam chęć napchać do bagaznika duuuużo kamieni, podjechać nad brzeg Wisły, możliwie stromy i spadzisty i zaparkować na luzie, nie zaciągając hamulca.
Zenit nie wiem czy będę umiała zamieścić newsa. Spróbuję. Może się uda!
Grzybozbieracz ja już nie pamiętam jak wyczyściłam bagażnik. To było ok. 30 lat temu! Zostało mi tylko mgliste wspomnienie, że w czasie tego czyszczenia miałam chęć napchać do bagaznika duuuużo kamieni, podjechać nad brzeg Wisły, możliwie stromy i spadzisty i zaparkować na luzie, nie zaciągając hamulca.
kłania się Margolcia, posiadaczka ziemska
-
- Założyciel strony oraz forum
- Posty: 73060
- Rejestracja: sobota, 26 listopada 2005, 22:30
- Imię: Wiesław
- Ulubione grzyby: Smardze...
- Lokalizacja: Kraków
- Pochwalił: 48860 razy
- Pochwalony: 9013 razy
- Kontakt:
spokojnie ja dokończę lub poprawię jak będzie coś nie tak - ważne żeby było widać że to Twój nius (musisz być zalogowana na głównej stronie tam się osobno loguje niż na forum)Margolcia pisze:Zenit nie wiem czy będę umiała zamieścić newsa. Spróbuję. Może się uda!
Zenit - Wiesław Kamiński Grzyboznawca nr 1561
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
-
- Założyciel strony oraz forum
- Posty: 73060
- Rejestracja: sobota, 26 listopada 2005, 22:30
- Imię: Wiesław
- Ulubione grzyby: Smardze...
- Lokalizacja: Kraków
- Pochwalił: 48860 razy
- Pochwalony: 9013 razy
- Kontakt:
pomysł bardzo dobry ale kosztowny i nieekologicznyMargolcia pisze:podjechać nad brzeg Wisły, możliwie stromy i spadzisty i zaparkować na luzie, nie zaciągając hamulca.
Zenit - Wiesław Kamiński Grzyboznawca nr 1561
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.
http://www.NaGrzyby.pl
Galeria 2005-2016 https://nagrzyby.pl/galeria/main.php
Człowiek jest wielki, nie przez to co ma, lecz przez to kim jest, nie przez to co posiada, lecz przez to czym dzieli się z innymi.