Strona 1 z 1

Jeszcze o czubajkach

: sobota, 16 września 2006, 19:16
autor: Bobik
ŚMIERĆ ROŚNIE NA ŚMIETNIKU...

Robert K. Leśniakiewicz

Wbrew pesymistycznym opiniom niektórych mikologów, ostatnimi czasy obrodziło nam latoś grzybami! Jest to, jak się domyślają specjaliści od grzybów i grzybiarze, efekt niezwykle ciepłego a potem deszczowego lata i w rezultacie skumulowania się dwóch wysypów ze szczególnie sprzyjającymi grzybom warunkami bytowania – dużą wilgotnością i ciepłem. Niestety, ten sielski krajobraz ma swe ciemne strony. Jest nią pojawienie się nowego w Polsce gatunku grzyba, który został przywleczony do nas od południowych sąsiadów.

Wszyscy grzybiarze upędzają się za smakowitą czubajką kanią – Macrolepiota procera – dużym i pięknym grzybem naszych lasów. Kapelusze tego grzyba mogą mierzyć nawet 30 cm średnicy i maja kształt parasola z garbkiem pośrodku. Młode owocniki mają kapelusze zbliżone do kuli. Pomylić ją można – jak twierdzą mikolodzy – z czubajeczkami, co dotyczy szczególnie młodych egzemplarzy. Od pewnego czasu stało się szczególnie ważne dla ludzi, a to dlatego, że w naszym kraju istnieje także inny zbliżony do kani gatunek czubajki – czubajka czerwieniejąca – Macrolepiota rhacodes – która jest polecana także jako smaczny grzyb jadalny, ale...

...od pewnego czasu lekarze i mikolodzy biją na alarm w związku w licznymi, ciężkimi zatruciami czubajkami, które maja miejsce na południu kraju. Wszystkie osoby spożywały czubajki – a bliższe dochodzenie wykazało, że spożyły one czubajkę czerwieniejącą... Czy czubajka czerwieniejąca zmieniła swe właściwości? Nie. Nasza rodzima jest nadal „bezpieczna”. Rzecz w tym, że wraz z najróżniejszego rodzaju śmieciami i odpadkami importowanymi z Republiki Czeskiej i Słowacji zawleczono do Polski niebezpieczną czubajkę czerwieniejącą odmiana czeska – Macrolepiota rhacodes var. bohemica – wyjątkowo niebezpieczną – jak twierdzi Justyn Kołek ekspert – grzyboznawca ze Stowarzyszenia Miłośników Grzybów DARZ GRZYB – ze względu na syntetyzowane przez nią toksyny – m.in. amanitoksynę i lamanitynę, które zawiera także muchomor sromotnikowy – Amanita phalloides. To właśnie ta toksyna powoduje najpierw nudności, wymioty, bóle głowy, osłabienie i kurcze mięśni. Potem pojawia się lekka poprawa, ale na krótko, bowiem po niej przychodzi kolejna, czasami letalna, faza zatrucia – uszkodzenie wątroby, nerek i nawet mięśnia sercowego. Podobny jest on pokrojem także do czernidlaka kołpakowatego – Coprillus comatus.

Najgorsze jest to, że o obecności tej odmiany czubajki czerwieniejącej w Polsce mikolodzy długo nie wiedzieli i zorientowali się dopiero po zatruciach. Grzyb ten rośnie na i w pobliżu leśnych śmieciowisk. Jak twierdzi Justyn Kołek, ludzie nie zbierali grzybów w pobliżu śmieciowisk i dlatego nie było żadnych zatruć. Teraz, kiedy śmieciowiska robi się w lasach, trujące czubajki „poszły za żerem” do lasów... – a z lasów na nasze patelnie z wiadomymi skutkami, czasem śmiertelnymi...

Jest w tym aspekt pozytywny, bo grzyby jako saprofity, rozkładają każdy gram materii organicznej na proste związki chemiczne, i jako takie pomagają w asymilacji milionów ton śmieci organicznych i odpadów, które w ten sposób wracają do obiegu materii w Przyrodzie. Gorzej, że są to grzyby trujące bardzo podobne do doskonałych grzybów jadalnych. Ale jak napisał kiedyś Stanisław Lem – ...ludzie muszą zrozumieć, że Kosmos to nie sielanka, a ewolucja biologiczna, to nie idylla... Ludzie są sami sobie winni, bowiem poprzez tworzenie śmietnisk w lasach doprowadzili do transferu niebezpiecznego dla siebie gatunku na obszar traktowany jako domena zbieraczy runa leśnego. Zagrożeni są zatem ludzie, których wiedza o grzybach pozostawia sobie to i owo do życzenia, a pragnienie zdobycia smacznego okazu przytłumia instynkt samozachowawczy. Jak u każdego pasjonata!

Sprawa ma jeszcze drugi aspekt, a mianowicie taki, że grzyb ten został zawleczony w beskidzkie lasy i zaczął tam nieźle prosperować, a to oznacza, że znalazł tak dogodne warunki klimatyczne dla swego rozwoju. Jest to zatem kolejny dowód na postępujący na północ dryf gatunków istot żywych mający związek z globalnym ociepleniem klimatu naszej planety... Na każdą stronę nie jest to dobre. Pozostaje nam zatem wytężenie uwagi przy zbieraniu wszelkiego rodzaju kań i podnoszenie swych kwalifikacji w zakresie rozpoznawania gatunków grzybów. A najlepiej nie zbierać żadnych kań i grzybów kaniopodobnych w okolicach śmietnisk leśnych. Z drugiej strony możemy się cieszyć, że naszej ojczystej Przyrodzie przybył jeden gatunek ładnego grzyba, jak to widać na zdjęciach wykonanych przez moich kolegów z Internetowego Klubu Miłośników Grzybów DARZ GRZYB.

Jordanów, dn. 2006-09-16

-------------------------------------

Czekam na opinie - co dodać, co wyciąć. Proszę także o zezwolenie na wykorzystanie fotki Zenita i Doroty przedstwiające oba gatunki.

: wtorek, 19 września 2006, 18:54
autor: Elma
Przestałam zbierać czubajki czerwieniejące, profilaktycznie. W końcu jest wiele innych smaczniejszych grzybków!
:) :) :)

: wtorek, 19 września 2006, 19:03
autor: Bobik
No, bez przesady - w końcu po prostu trzeba uważać... Ale jak to mówią - strzeżonego warta strzeże!

: wtorek, 19 września 2006, 19:05
autor: Elma
Bobik, w "moim" lesie spotykam dużo czubajek kań, nie muszę zbierać czerwieniejących!
:lol: :lol: :lol:

: wtorek, 19 września 2006, 19:12
autor: Bobik
Chyba się do Ciebie przejadę, bo u mnie puchy. Tzn. są jeszcze rydze i koźlarze wszelkiej barwy i kalibru - łacznie z ametystowymi - ale kań nie widziałem, mimo znalezienia kilku śmieciowisk w lesie... :wink: :wink: :wink: Może to i lepiej?

: wtorek, 19 września 2006, 19:23
autor: Elma
Jak pod koniec sierpnia bylismy na agrowczasach w Kuzawce k/Hanny pod lasem, na łące rosło sobie całe pole czubajek kań. A kapelusze miały jak talerze! W ostatni weekend nazbieraliśmy kań w środku lasu (ale w prześwietlonych miejscach). Wszystkie poszły na patelnię!
:D :D :D
Za to u nas nie ma rydzy, bu........ :cry: :cry: :cry:
Na rydze to ja muszę pojechać do Ciebie! :P

: wtorek, 19 września 2006, 19:24
autor: Bobik
OK., - rezerwować miejsca?

: wtorek, 19 września 2006, 19:28
autor: Elma
hahaha!!!
Zarezerwujesz jak będę miała pewność, że będę mogła przyjechać. Na razie się szkolę niestety, trochę to potrwa. Najbliższe weekendy spędzam bardzo pracowicie, niestety nie w lesie....
Na las zostają mi tylko popołudnia.... :cry: :cry: :cry:

: środa, 20 września 2006, 06:56
autor: Bobik
Hmmm... - znam ten ból. Szkoda! :( :( :(

: czwartek, 21 września 2006, 22:07
autor: lasica
bobik pisze:poszły za żerem”
hm to moja interpretacja Justynowych wykładów :wink: Justyn zdecydowanie ciekawiej ode mnie to ujmuje. Proponowałbym skontaktować się właśnie z Justynem- On zawsze bardzo chętnie i ciekawie opowiada o grzybach, jak również z Panią prof.Marią Klawiter specjalistką od toksykologii grzybów. Po zasięgnięciu języka u w/w osób tekst będzie miał bardziej naukowy wydźwięk - tak myśle :) nie znałem historii przybycia odm.bohemica acz można się tego było domyśleć po nazwie :wink:

: czwartek, 21 września 2006, 22:30
autor: Bobik
Próbowałem, że się nie odezwał, zresztą to wynikało z artykułu w "Kronice..." Ale to określenie jest adekwatne i uważam, że doskonale pokazuje rzeczywistość! :D :wink: :D :wink: Dzięki za uwagę!

: poniedziałek, 30 marca 2015, 22:25
autor: janas
Ja osobiście nie mam problemu z rozróżnieniem czubajki kani i czubajki czerwieniejącej, ale "zieloni" pewnie nie słyszeli nawet o takim gatunku jak czubajka czerwieniejąca, czy jej odmiana ogrodowa, a co dopiero ich rozróżnienie.

: poniedziałek, 30 marca 2015, 22:55
autor: Zenit
janas pisze:ale "zieloni" pewnie nie słyszeli nawet o takim gatunku jak czubajka czerwieniejąca, czy jej odmiana ogrodowa, a co dopiero ich rozróżnienie.
Ale to nie te grzyby bywały powodem śmiertelnych zatruć... Po kilku latach wyjaśniło się że chodziło o miniaturki czubajek - czubajeczki.