XLIII zagadka Bobika

Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

XLIII zagadka Bobika

Post autor: Bobik » piątek, 11 listopada 2016, 12:00

Czy znaleziono bombę A u wybrzeży Kanady?

James Griffis

(CNN) Płetwonurkowie poławiający morskie ogórki znaleźli być może zagubione „urządzenie jądrowe”, które niektórzy historycy uważają za „zagubioną bombę atomową” – utraconą przez amerykański bombowiec w 1950 roku. Kanadyjskie siły obrony wybrzeża będą badały wody wokół Prince Rupert w Kolumbii Brytyjskiej po tym jak nurek Sean Smirychinsky znalazł tajemnicze obiekt w czasie swego ostatniego nurkowania – oficjele oświadczyli dla CNN.
- Wypłynąłem z głębiny, wspiąłem się na pokład i zacząłem opowiadać załodze: Mój Boże, znalazłem UFO. Znalazłem jakąś dziwną rzecz, której jeszcze nigdy nie widziałem – powiedział Smyrichinsky reporterowi CBC, partnerowi CNN.
Potem przyjaciele powiedzieli mu o bombowcu B-36, który rozbił się w 1950 roku z bombą atomową Mark IV na pokładzie, i zobaczył zdjęcie tej bomby w Internecie.
- To było coś, co wyglądało bardzo podobnie do tego, co tam widziałem – powiedział on dziennikarzom – samolot, który wiózł tą bombę rozbił się 50 mi/80 km na południe od miejsca, w którym znalazłem ten obiekt.

Katastrofa

W dniu 13.II.1950 roku, bombowiec Convair B-36 lecący z Alaski do Teksasu wpadł w kłopoty.
- Jeden silnik padł, dwa inne straciły moc. Zaczęliśmy tracić wysokość – załoga zameldowała to przez radio, według historii tej grupy bombowej napisanej przez Roberta Dorra. – Znajdujemy się w niebezpieczeństwie… schodzimy w dół wskutek oblodzenia i pożaru silnika. Załoga będzie skakać i opuści samolot.
Na wysokości 8000 ft/~2660 m, zanim 17 członków załogi opuściło na spadochronach przeklęty samolot, wyrzucili makietę bomby jądrowej, którą wieźli na pokładzie. Ta bomba – Mark IV wypełniona ołowiem, uranem i TNT – ale nie plutonem potrzebnym do eksplozji nuklearnej – została zagubiona od tego czasu.

Poszukiwania


W swym oświadczeniu Kanadyjski Departament Obrony Narodowej mówi o tym, że urządzenie znalezione przez Smyrichinsky’ego nie wygląda na nieuzbrojoną bombę atomową B4. (A raczej W4 od słowa warhead czyli głowica bojowa – przyp. tłum.)
- Ta pusta makieta nie zawiera żadnego materiału nuklearnego i nie ma żadnego radiologicznego zagrożenia z jej strony – twierdzi Departament Obrony.
Okręt HMCS Yellowknife będzie badał ten akwen w następnych tygodniach, a podwodniacy wykonają zdjęcia i zapisy wideo w celu ustalenia na pewno, czy znaleziono zagubione urządzenie.

Źródło - http://www.aroundhawaii.com/news/has-a- ... ff-canada/


Podobne informacje podają wszystkie media:

Kanadyjczycy sprawdzają wiadomość o znalezieniu bomby atomowej w Pacyfiku, w pobliżu wybrzeża Kanady – pisze „The Guardian”.
Wcześniej kanadyjskie media poinformowały, że w rejonie Wysp Królowej Charlotty płetwonurek Sean Smyrichinsky znalazł obiekt, które uznał początkowo za UFO. Lokalni mieszkańcy doszli do wniosku, że mężczyzna znalazł amerykańską bombę Mark 4, która zaginęła w 1950 roku. W lutym 1950 roku bombowiec B-36 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych przeprowadzał w tym rejonie misję szkoleniową. Z nieznanych powodów trzy z sześciu silników maszyny zaczęły się palić. Załoga musiała pozbyć się znajdującej się na pokładzie bomby atomowej nad Oceanem Spokojnym i opuścić samolot. Według lotnictwa amerykańskiego bomba nie miała głowicy z plutonem. Po przestudiowaniu w Internecie zdjęć Mark 4 Smyrichinsky zauważył podobieństwo z odnalezionym przez siebie obiektem. Poinformował o znalezisku Ministerstwo Obrony Kanady. Teraz wojskowi zbadają obiekt. W najbliższym czasie we wskazane miejsce uda się kanadyjski okręt wojenny. Specjaliści zamierzają wyjaśnić, czy stwarza on zagrożenie i czy należy wydobyć go na powierzchnię. (Sputnik Polska) Czytaj więcej: https://pl.sputniknews.com/swiat/201611 ... wa-mark-4/


Tymczasem chciałem się czegoś dowiedzieć o tym „urządzeniu” i w Wikipedii znalazłem o nim, co następuje:

Bomba atomowa Mark 4 była amerykańską bronią jądrową, którą produkowano w latach 1949-1953.
Mark 4 został opracowany na podstawie wcześniejszego projektu Mark 3 Fat Man użytego w teście Trinity i do zbombardowania Nagasaki. Mark 3 był w zasadzie bombą domowej roboty i opracowana dla doraźnego celu w warunkach wojny; natomiast Mark 4 został zbudowany zasadniczo na tych samych zasadach i z takich samych materiałów, ale jego systemy zabezpieczeń były skuteczniejsze i łatwiejsze do zrobienia. Podstawową ideą była prostota obsługi, tak że każdy szeregowiec mógłby obsługiwać tą bardzo przecież czułą broń nuklearną.
Bomba Mark 4 miała 60 cali/1,5 m średnicy i 128 cali/3,3 m długości, takie same wymiary jak Mark 3. Jej masa wynosiła 10.800-10.900 lb/4900-4940 kg, więc nieco więcej niż Mark 3, który ważył 10.200 lb/4630 kg.
Na dodatek dla ułatwienia produkcji, w bombie Mark 4 wprowadzono koncepcję IFI – uzbrajanie w czasie lotu – pomysł używany przez lata. System IFI zakładał utrzymywanie i składowanie nuklearnego „serca” bomby poza nią, do czasu zbliżenia się do punktu jej zrzutu. W celu uzbrojenia bomby materiał rozszczepialny wkładano do środka, poprzez usuwalny segment wybuchowej soczewki, który potem wkładano z powrotem, i bomba była uzbrojona, zamknięta i gotowa do zrzutu.
W modelu Mark 4 używano uranowych i plutonowych materiałów rozszczepialnych. Było to wspólne dla innych amerykańskich głowic typu C i D. […]
Różne wersje Mark 4 miały ładunki wybuchowe o mocy: 1; 3,5; 8; 14; 21; 22; i 31 kt TNT (czyli od 4 do 130 TJ energii).
Ogółem wyprodukowano 550 jednostek tej broni. Mark 4 mający także oznaczenie W4 został zastąpiony przez bombę Mk 6, która ogólnie rzecz biorąc była podobna, ale bardziej technicznie wyrafinowana. (Wikipedia)


Przekład z angielskiego – ©Robert K. F. Leśniakiewicz


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

XLIII zagadka Bobika

Post autor: Bobik » sobota, 12 listopada 2016, 05:34

Kanada bada możliwość znalezienia w morzu bomby atomowej utraconej w latach 50.

Ten tekst udostępniła mi Pani Liliana Nuñez – Orellana z Santiago de Chile:
* * * Pewien nurek przypadkowo znalazł przedmiot, który mógłby być „zgubioną bombą atomową”, która zaginęła kiedy bombowiec USA spadł u wybrzeży Kolumbii Brytyjskiej – podaje „El Periodico” z Barcelony w dniu 6.XI.2016 roku.
Kanadyjska marynarka wojenna podjęła decyzję o wysłaniu tam okrętu w celu wyjaśnienia, czy nurek odkrył „utraconą broń jądrową” – bombę atomową Mark IV, która znikła po katastrofie bombowca USA na północnym wybrzeżu Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie, w pierwszych dniach Zimnej Wojny.
Ujawnił ten fakt kanadyjskiej CBC nurek Sean Smyrichinsky, który odkrył tajemniczy obiekt w czasie wyprawy podwodnej u brzegów Banks Island.
- Odpłynąłem kawałek od mojej łodzi i znalazłem rzecz, jakiej nigdy nie widziałem – powiedział nurek. – Wydawało mi się, że widzę jakieś przecięcie w połowie obiektu, a wokół niego znajdowały się śruby, które je scalały.
Kiedy powrócił na łódź, to próbował opisać przedmiot załodze.
- Wynurzyłem się i zacząłem opowiadać mojemu zespołowi: Boże! Znalazłem UFO. Znalazłem coś najdziwniejszego, co widziałem w życiu!

Historia Convair B-36B

Smyrichinsky zainteresował się i odkrył historię bombowca Convair B-36B z USAF, który rozbił się u wybrzeży kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska w 1950 roku. W swej książce opublikowanej na początku 2016 roku, historyk Dirk Septer prześledził historię tego lotu i podsumował go jako dramat Zimnej Wojny, a oto jej fragmenty:

Tuż przed północą, dnia 13.II.1950 roku, trzy silniki międzykontynentalnego bombowca B-36B należącego do USAF zapaliły się u północno-zachodniego wybrzeża Kanady. Załoga wyskoczyła, zaś samolot wpadł gdzieś do Pacyfiku. Prawie w cztery lata później szczątki bombowca zostały znalezione w odległej okolicy nabrzeżnych gór Kolumbii Brytyjskiej, odległych o trzy godziny lotu w kierunku przeciwnym do przyjętego, w którym znikł świadkom z oczu.
Po wielu latach ciszy, USA w końcu przyznały, że utraciły swoją pierwszą bombę atomową, i incydent ten był pierwszą operacja Broken Arrow („złamana strzała”, kryptonim operacji poszukiwawczo-ratunkowych w przypadku utracenia/zagubienia broni jądrowej – przyp. tłum.) Ale czy bomba spadła i/albo eksplodowała w powietrzu albo wpadła na miejsce spoczynku wraku samolotu w górach?
Zagubioną bombą był Mark IV. Jak tylko Smyrichinsky po poszukiwaniach w Internecie doszedł do takiego wniosku i uznał, że to on ją właśnie znalazł.
- Był to przedmiot, który wyglądał bardzo podobnie do tego, co widziałem – powiedział on. - Samolot niosący bombę rozbił się 50 mil na południe od tego miejsca, w którym znalazłem ten obiekt. Co to jeszcze może być? Myślałem, że to UFO, ale to nie może być UFO, nieprawdaż? – dodał.

Nieprawdopodobne

Major Steve Neta z RCAF potwierdził, że lokalizacja znaleziska Smyrichinsky’ego zbiega się z miejscem katastrofy z 1950 roku. Mjr Neta również zauważa, że dane wskazują na to iż zagubiona bomba była tylko atrapą kapsuły, więc mało prawdopodobne jest, by była to broń jądrowa.
- Chcemy jednak mieć całkowitą pewność i chcemy zbadać ten problem – powiedział on.
Okręt Royal Canadian Navy przeznaczony do zbadania sprawy powinien zostać wysłany do strefy poszukiwań w ciągu kilku tygodni.

* * *

Źródło - http://www.elperiodico.com/es/noticias/ ... ar-5612346
Przekład z hiszpańskiego - ©Robert K. F. Leśniakiewicz


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

XLIII zagadka Bobika

Post autor: Bobik » niedziela, 13 listopada 2016, 07:08

Być może znaleziono bombę A z 1950 roku

Gordon Correra (BBC)

Te materiały napłynęły od Pana Kiyoshi’ego Amamiya z Nara w Japonii, polecam go, bo naświetla głębiej problem zagubionych jednostek broni nuklearnej:

***

Komercjalny nurek być może znalazł utraconą, skasowaną, amerykańską bombę atomową u wybrzeży Kanady.
Sean Smyrichinsky nurkując za ogórkami morskimi (strzykwami) u wybrzeży Kolumbii Brytyjskiej znalazł niespodziewanie wielki metalowy urządzenie, które wyglądało jak fragment Latającego Talerza. Kanadyjskie Ministerstwo Obrony sądzi, że jest to utracona bomba atomowa z samolotu bombowego USAF B-36, który rozbił się na tym terenie w 1950 roku. Rząd nie sądzi, by znajdował się w niej aktywny materiał promieniotwórczy. Na ten akwen zostaną wysłane okręty, w okolicę archipelagu wysp Haida Gwaii, w celu zweryfikowania znaleziska.
Pan Smyrchinsky mówi, że natrafił na to urządzenie, kiedy nurkował u wybrzeży wyspy Pitt na początku października br. Znajduje się ona przy granicy Kolumbii Brytyjskiej z Alaską – na N 53°25’42” – W 129°38’15”. Przedmiot ów był większy od królewskiego łóżka, dokładnie płaski na szczycie i okrągły na spodzie i miał otwór pośrodku, prawie podobny do obwarzanka – powiedział on reporterowi BBC.
- Znalazłem coś naprawdę dziwnego, sądziłem że to jest UFO – żartował z kolegami, kiedy znalazł się na brzegu. Ten akwen jest odległy, i Pan Smyrichinsky mówi, że musiał czekać przez kilka dni by mógł pójść do miasta i znaleźć kogoś, kto mógł wiedzieć, co to było.
Jeden z jego przyjaciół, staruszek z tego terenu miał pomysł:
- Być może znalazłeś bombę atomową, którą zgubiono tutaj w latach 50.! Nieopodal miejscowości Prince Rupert (BC) – na N 54°18’53” – W 130°19’15”.

***

To może zabrzmi jak jakiś thriller, ale w tym znaczeniu słowo „wypadek” oznacza utratę jednostki czy jednostek broni jądrowej/termojądrowej w czasie Zimnej Wojny i czekamy czasami wiele lat, zanim ta broń zostanie odnaleziona.
Kilka lat temu udałem się na Północną Grenlandię, by zobaczyć miejsce katastrofy lotniczej bombowca USAF w okolicy Thule AFB. Fragmenty bomby jądrowej zatonęły pod warstwami lodu. Specjalne łodzie podwodne wydobyły kilka fragmentów, ale nie wyciągnięto wszystkiego. (Zob. http://wszechocean.blogspot.com/2015/02 ... -koem.html oraz http://wszechocean.blogspot.com/2015/05 ... l-nie.html - przyp. tłum.)
Dwa lata wcześniej inny bombowiec B-52 rozbił się w Palomares, Hiszpania. W tym przypadku trzy bomby H zostały znalezione na lądzie, zaś czwarta została znaleziona po dwumiesięcznych poszukiwaniach na dnie Morza Śródziemnego.

[Zob. http://wszechocean.blogspot.com/2013/03 ... baska.html a także - http://wszechocean.blogspot.com/2013/03 ... mares.html i http://wszechocean.blogspot.com/2015/05 ... sland.html a także polecam: Christopher Morris – „Wielki połów w Palomares” (Warszawa 1969) i Andrzej Urbańczyk – „Bomba z Palomares” (Gdynia 1968) - przyp. tłum.]

Poziom utajnienia panujący wokół broni nuklearnej w czasach Zimnej Wojny oznaczał, że pełne detale dotyczące tego, co się z nią stało były ściśle tajne – częściowo dla uniknięcia podawania szczegółów dotyczących budowy tejże, częściowo dlatego by nie niepokoić miejscowej ludności, która mogłaby wywołać rozruchy.

Zagubiona na 50 lat – amerykańska bomba atomowa

Historia zagubionej bomby nuklearnej była i jest zamglona dla historyków na ponad 50 lat. W 1950 roku, amerykański bombowiec strategiczny B-36 o numerze taktycznym 075 rozbił się w Kolumbii Brytyjskiej lecąc do Carswell AFB, TX. Samolot brał udział w sekretnym ćwiczeniu symulującym nuklearny atak na jeden ze stanów i miał na pokładzie prawdziwą bombę Mark IV, w celu sprawdzenia czy ten ładunek może być przeniesiony i zrzucony przez ten samolot.
W kilka godzin po starcie, jego silniki stanęły w ogniu i załoga uratowała się skacząc na spadochronach. Z 17-osobowej załogi zginęło 5 lotników.
Amerykanie oświadczyli, że bomba była wypełniona ołowiem, uranem i TNT, ale nie plutonem, co uniemożliwiało dojścia do eksplozji nuklearnej. Załoga pozostawiła samolot na autopilocie i skierowała go na kurs ku katastrofie nad Ocean Spokojny, ale w trzy lata później jego wrak znaleziono setki kilometrów w kanadyjskim interiorze.
Dirk Septer – historyk lotnictwa z Kolumbii Brytyjskiej – powiedział, że rząd USA przeprowadził przeszukanie wraka, ale nie znalazł bomby.
- Było to tajemnicą dla każdego – powiedział reporterowi BBC – był to szczyt Zimnej Wojny i oni paranoidalnie bali się tego, że Rosjanie mogliby im ją ukraść.
Załoganci zeznali, że najpierw wyrzucili bombę do oceanu, obawiając się, że ładunek TNT zabije ich w przypadku wybuchu. Rzecznik prasowy Departamentu Obrony Kanady oświadczył BBC, że departament konferował ze swym partnerem w USA i że znaleziony obiekt mógłby być równie dobrze tą bombą. Amerykańscy wojskowi nie sądzą, by ta bomba była uzbrojona, aktywna i nie przedstawia zagrożenia dla kogokolwiek – powiedział on – ale Kanada wysyła swe okręty na ten akwen, by się upewnić.
Ale kiedy wojskowi i nurkowie sądzą i mają nadzieję, że znajdą tą zagubioną bombę z bombowca nr 075, Pan Septer mówi, że podana przez nurka pozycja jest błędna, biorąc pod uwagę to, co wiemy o katastrofie tego samolotu.
- To może być cokolwiek – powiedział on – i cokolwiek znajdziemy, to nie będzie ta bomba.


Moje 3 grosze

A zatem mamy kolejną zagadkę Zimnej Wojny, która być może zostanie rozwiązana. Ale czy na pewno? No bo popatrzmy: samolot leci z ponoć nieuzbrojoną bombą atomową na pokładzie w ramach ćwiczeń. Bomba ma wyjęte swe plutonowe „serce”. Pytanie brzmi: gdzie ono było i co się z nim stało?
Kolejna kwestia – samolot leci po wyznaczonej trasie i w płomieniach stają trzy spośród sześciu jego silników. Co spowodowało ten pożar i dlaczego aż trzy silniki stanęły w ogniu? NB, w obu powołanych ty przypadkach: Palomares i Thule – katastrofy bombowców zostały spowodowane przez pożary. Dziwne to – nieprawdaż?
I dalej – samolot został skierowany nad ocean, ale jego wrak znaleziono na lądzie. Dlaczego?
Następna kwestia – bomba spadła do oceanu. Nie była uzbrojona, ale w czasie tych 56 lat słona woda zapewne przeżarła stalowy korpus bomby i uran musiał przedostać się do środowiska. To pewnik. Słona woda działa jak silny kwas i po kilku latach przeżera stal powodując uwolnienie się jej zawartości. A uran ma to do siebie, że NIE MA stałego izotopu i jest ZAWSZE radioaktywny, jego jądra podlegają rozpadowi radioaktywnemu wydzielając promieniowanie α, β, γ, neutrony i produkty rozpadu – czyli pół Tablicy Mendelejewa – też radioaktywne. Tak więc opowiastki o nieszkodliwości nieuzbrojonej bomby można włożyć pomiędzy bajki.
Nawiasem mówiąc autor pisze o tym, że cokolwiek tam znajdziemy, to nie będzie ta bomba, czyżby więc była tam jeszcze jakieś inne zgubione „urządzenie jądrowe”?
Chciałbym tylko przypomnieć, że UFO i Ufiaści bardzo często śledzą nasze poczynania w zakresie technologii nuklearnych. Jak twierdzą autorzy amerykańscy tacy jak Robert Hastings czy Robert Duvall – Oni bardzo często są obserwowani w okolicach ziemskich baz broni rakietowo-jądrowej…
I jeszcze jedno – to właśnie ten przypadek z lutego 1950 roku byłby pierwszą operacją Broken Arrow, a nie ta z dnia 13.I.1958 roku.


Przypomnijmy zatem:
• 13.I.1958 roku – USAF wydał oświadczenie i katastrofie samolotu z bronią jądrową na pokładzie. Nie podano ani miejsca i czasu tego przypadku;
• 3.II.1958 roku – Savannah, Hunter AFB, GA. Bombowiec B-47 wskutek awarii w powietrzu wyrzucił część przewożonych głowic nuklearnych.
• 1.III.1958 roku – Hunter AFB. Bombowiec B-47 zgubił bombę A bez zapalnika.
• 4.XI.1958 roku – Abilene, Dyers AFB, TX. Bombowiec B-47 rozbił się po starcie z bronią A na pokładzie.
• 26.XI.1958 rok – Chennault AFB, IA. Bombowiec B-47 z bombami A na pokładzie zapalił się i spłonął na lotnisku.
• 6.VII.1959 roku – Shreveport, Barkdale AFB, LA. Samolot C-124 z bronią nuklearną na pokładzie rozbił się i spłonął na starcie
• 15.X.1959 roku – Glen Bean, KY. Bombowiec B-52 z 2 jednostkami broni jądrowej na pokładzie ulega zderzeniu z latającą cysterną KC-135.
• 24.I.1961 roku – Goldsboro, SerymurJohnson AFB, NC. Bombowiec B-52 rozbił się z bombą H na pokładzie. Bomby nie odnaleziono do dziś dnia…
• 14.III.1961 roku – Marysville, Beale AFB, CA. Bombowiec B-52 z nieuzbrojoną bombą H rozbija się o ziemię.
• 13.I.1964 roku – Albany, Turner AFB, GA. Bombowiec B-52 z 2 jednostkami broni H rozbija się w okolicach Cumberland, MD.
• 8.XII.1965 roku – Peru, Bunker Hill AFB, IN. Bombowiec B-58 z nieuzbrojoną bombą H zapala się w czasie kołowania na start.
• 19.VIII.1965 roku – Little Rock, Little Rock AFB, AR. bezgłowicowy ICBM Titan II spalił się w silosie powodując śmierć 53 pracowników cywilnych.
• 12.X.1965 roku – Dayton, Wright-Patterson AFB, OH. Samolot C-124 spłonął mając 3 składniki niewybuchowe broni jądrowej na pokładzie. Możemy się tylko domyślić, co to było…
Ale na sam początek tej ponurej listy wypadałoby dopisać jeszcze jedną pozycję, a mianowicie:
• 2.VII.1947 roku – Roswell, Roswell AFB, NM. Prawdopodobna katastrofa bombowca B-47 z bombą A na pokładzie. Prawdopodobnie była to także pierwsza operacja typu Broken Arrow, którą przykryto Legendą o katastrofie Nieznanego Obiektu Latającego pilotowanego przez Kosmitów…

Ale to już jest inna ballada i inna tajemnica Zimnej Wojny…


Opinie z KKK i IOH

Robercie,
w niejednym zeznaniu rzekomych kontaktowców pojawia się motyw przymusowej i siłowej nuklearnej demilitaryzacji ludzkości, także w perspektywie, czyli perspektywicznej demilitaryzacji - technologicznej cenzurze za pomocą pstryczków w nos). Rendlesham i inne amerykańskie delegowane jednostki niech służą za przykład, misje marsjańskie, a na dokładkę ostatnio krąży co nieco o Falcon 9 i jego tajemniczej eksplozji. (Smok Ogniotrwały)

***

Obawiam się, że jeszcze więcej takich „parszywych tajemnic” będzie ujawnionych, bowiem czy Amerykanie tego chcą czy nie, prędzej czy później ludzie dowiedzą się różnymi kanałami o różnych „planach” i „projektach”, które były wymierzone nie tylko w ZSRR, ale także w cały świat… - więc akurat to mnie nie dziwi.
Natomiast najbardziej tajemniczym jest to, że awarii i potem katastrofie uległ akurat TEN A NIE INNY bombowiec wiozący bombę A, czy choćby jej atrapę zawierającą „bezpieczny” uran-238. Czyż nie jest to dziwne? Chciałbym zobaczyć końcowy raport komisji śledczej badającej ten wypadek… Co spowodowało pożar aż trzech silników naraz? Przypadek? – a może jednak UFO?
Sprawa Falcona-9 jest faktycznie intrygująca. Czyżby komuś zależało, by Izrael nie mógł kontrolować afrykańskiego Internetu? (Daniel Laskowski)

***

I jeszcze jeden dziwny aspekt tego wydarzenia, otóż o wydarzeniu tym słyszałem już 4 tygodnie wcześniej, niż informacja o tym ukazała się w mediach! Jak – tego nie wiem. Myślę, że była to wizja wywołana informacją o tym, że jacyś Kanadyjczycy natrafili na amerykańską wodorówkę koło Tybee Island, GA – zob. http://wszechocean.blogspot.com/2015/05 ... sland.html i informacja ta - z maja 2015 r. zadziałała jako jakiś katalizator, który wytworzył wizję tajemniczej bomby u wybrzeży Kanady. Tak czy owak – to było dziwne… (Arystokles)

***

Jeszcze moje 3 grosze:

Autor napisał:
Na wysokości 8000 ft/~2660 m, zanim 17 członków załogi opuściło na spadochronach przeklęty samolot, wyrzucili makietę bomby jądrowej, którą wieźli na pokładzie. Ta bomba – Mark IV wypełniona ołowiem, uranem i TNT – ale nie plutonem potrzebnym do eksplozji nuklearnej – została zagubiona od tego czasu.
Tu jest ciekawostka. Z tego co wiem, procedura awaryjna przewidywała zrzucenie bomby z takimi ustawieniami, by eksplodowała ona w powietrzu na sporej wysokości (kilku km?). Ładunek konwencjonalnego materiału wybuchowego służący do kompresji rozszczepialnego rdzenia był bowiem w Fat Manach stosunkowo duży, zdaje się 2,5 tony. W razie upadku na zamieszkałe tereny taki wybuch mógłby spowodować sporo szkód. Najwyraźniej jednak ten mechanizm autodestrukcji zawiódł, lub z jakichś względów w ogóle nie został uruchomiony (może już za nisko było?).
Autor napisał:
W swym oświadczeniu Kanadyjski Departament Obrony Narodowej mówi o tym, że urządzenie znalezione przez Smyrichinsky’ego nie wygląda na nieuzbrojoną bombę atomową B4. (A raczej W4 od słowa warhead czyli głowica bojowa – przyp. tłum.)
Nie nie, Departament dobrze napisał. B-4, bo to przecież bomba lotnicza (chociaż w tamtych czasach używano raczej określenia Mk.4). W-4 to byłaby głowica bojowa do jakiejś np. rakiety skonstruowana na bazie tego samego ładunku jądrowego. Faktycznie głowica taka była w opracowaniu (do pocisku kierowanego Snark) ale projekt przerwano w 1951 - opóźnienia w pracach nad Snarkiem nałożyły się na szybki postęp w dziedzinie konstrukcji broni jądrowej i W-4 uznano za przestarzałą, nim jeszcze powstała.
Autor napisał:
W lutym 1950 roku bombowiec B-36 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych przeprowadzał w tym rejonie misję szkoleniową. Z nieznanych powodów trzy z sześciu silników maszyny zaczęły się palić.
Znanych, znanych
B-36 miał 6 silników tłokowych P&W R-4360 zabudowanych w układzie pchającym. Silnik ten nie był projektowany z myślą o takim układzie. Wlot powietrza do gaźnika znajdował się w nim z tyłu (czyli z przeciwnej strony niż śmigło). Kiedy silnik pracował w normalnej pozycji, ze śmigłem ciągnącym (z przodu), do gaźnika trafiało powietrze, które opłynęło wcześniej cały silnik, silnie nagrzane. Nie było więc żadnych problemów z oblodzeniem wlotu. Gdy silnik zamontowano odwrotnie, ze śmigłem pchającym z tyłu, gaźnik brał teraz zimne powietrze z zewnątrz. Oczywiście nie projektowali tego zupełni idioci, wprowadzili system ogrzewania wlotu, niemniej w szczególnie trudnych warunkach "lodowych" ten system nie wyrabiał i dochodziło do oblodzenia wlotu. Prowadziło to do zaburzeń w pracy silnika, z których najdrastyczniejszym było wzbogacanie mieszanki ponad miarę, w wyniku czego niespalone paliwo gromadziło się gdzieś tam w gondoli silnikowej i ulegało zapłonowi od gorących części silnika.
Jeszcze znalazłem w wiki taki wierszyk i jego złośliwą przeróbkę. Od wersji B-36D samolot ten miał napęd hybrydowy: do wspomnianych 6 silników tłokowych dodano 4 turboodrzutowe GE J-47. Układ ten reklamowano takim rymowanym sloganem "six turnin' and four burnin'", co pozwolę sobie przetłumaczyć również do rymu na "sześć - to kręcące, cztery - płonące". Załogi zaś stworzyły własną nieco złośliwą rymowankę: "two turning, two burning, two smoking, two choking, and two more unaccounted for." - "dwa kręcące, dwa płonące, dwa dymiące, dwa kaszlące, a dwa pozostałe nie liczą się wcale".
Autor napisał:
W modelu Mark 4 używano uranowych i plutonowych materiałów rozszczepialnych. Było to wspólne dla innych amerykańskich głowic typu C i D. […]
Mówiąc dokładniej, używano trzech bodajże rodzajów rdzenia: uranowy, plutonowy i kompozytowy czyli z mieszaniny obu tych metali. (Speedy)

Przekład z angielskiego i opracowanie –
©Robert K. F. Leśniakiewicz


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat