XXVII zagadka Bobika

Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

XXVII zagadka Bobika

Post autor: Bobik » sobota, 26 grudnia 2015, 11:50

Straszydło z Sanciłowskiego Lasu

Swój coroczny sierpniowy urlop w latach 70. i 80. lubiłem spędzać w malutkiej wiosce, ukrytej w głębinach drzemiących kostromskich lasów. Tam jest raj dla grzybiarzy.

Pewnego razu szedłem z koszykiem grzybów przez Sanciłowski Las. On nosi nazwę po wiosce Sanciłowo, która tam kiedyś była ale obecnie jest już niezamieszkała.

Południe. Słońce. Rozglądam się beztrosko na prawo i lewo. Naraz nogi same zamarły na miejscu. Czuję na sobie czyjś wzrok z gęstwiny. Ten straszny wzrok sparaliżował mnie, przygwoździł do miejsca.

Ogarnął mnie strach. Jestem weteranem Drugiej Wojny Światowej i przeżyłem blokadę Leningradu, wiele widziałem w życiu. Ale takiego strachu jak tutaj, jeszcze nigdy nie przeżywałem. Przyjaciele potem powiedzieli mi, że tak patrzy niedźwiedź. Ale ja się z nimi nie zgadzam. A oto dlaczego.
Na jakiś rok przed tym zdarzeniem wraz z miejscowym mieszkańcem Wasylem szliśmy nocą z koszykami świeżej brusznicy, po chlupiącej ścieżce przez las do domu. Czas – około północy. Ciemno, choć w pysk daj. I naraz z prawej strony rozległ się trzykrotny głośny zwierzęcy ryk, nie wiedzieć czemu przypominający mi krowie „muuu…”.
- Wasia, czyżby jakaś krowa zabłądziła w lesie?
- Diabła tam, to nie krowa. Niedźwiedź! Stawaj plecami do mnie, zapalimy, to może się na nas nie rzuci.

Stoimy, palimy. Od czasu do czasu czułem w ciemnościach czyjś przeszywający wzrok. Było strasznie. Ale to nie był ten strach, jaki odczuwałem wtedy w Sanciłowskim Lesie…

Skończyliśmy palić i zdecydowaliśmy się pójść do domu. Po przejściu pół kilometra doszliśmy do małej izbienki, mieszkał w niej jakiś chłopina, który zbierał z sosen żywicę, z czego żył. Obudziwszy go opowiedzieliśmy, co nam się przydarzyło.
- E, chłopaki, wy bardzo ryzykowaliście. To była niedźwiedzica z małym i piastunem nocami chodzi do Czystego Stawu, mogła was zaatakować.

Tak więc kto patrzył na mnie w Sanciłowskim Lesie takim strasznym spojrzeniem? Może to był wilk? Też nie. Spotykałem się z wilkami niemal nos w nos i wiem, że nie ma niczego osobliwego w jego spojrzeniu.

Do opisania tego wydarzenia sprowokował mnie program TV. Opowiadano w nim o głuchych lasach koło Kostromy – N 57°46’53” – E 040°56’21” – gdzie dawniej miejscowi mieszkańcy spotykali włochatego goblina o wzroście co najmniej 3 m i ze strasznym, magnetycznym spojrzeniem. Być może i mnie napotkał ten goblin, śnieżny człowiek czy co to tam było?

Jeżeli którykolwiek z Czytelników spotkał się z podobnymi istotami ze strasznym, magnetycznym spojrzeniem, bardzo proszę napiszcie. Chciałbym porównać wasze relacje z moimi przeżyciami.

Jurij Mironow z Sankt Petersburga


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;