Robi, dziękuję - najważniejsze, że prócz oczywiście grzybów inne cząstki żywej przyrody też wzbudzają tutaj zainteresowanie. I to tak ulotne i piękne same w sobie, jak motyle właśnie.
Masz rację, mówiąc o znajomości życia i zwyczajów poszczególnych gatunków. Powiedziałbym nawet, że każdy z gatunków, ba, nawet osobniki z tego samego gatunku miewają zgoła odmienne "charakterki", zależne też od warunków pogodowych. I latają odmiennie - niektóre dają się rozpoznać z daleka. Jest się więc czego uczyć w czasie kolejnych godzin "bezkrwawych łowów"
Jedne, jak choćby kraśniki, są łatwe do focenia - dają się podejść bardzo blisko i nie wymagają biegania po łące, ni super sprzętu z długimi ogniskowymi. Będą latać już wkrótce. Podobnie można "upolować" niektóre rusałki, nie mówiąc o przyłapanych na drzemce nocnych motylach. Są też prawdziwe "nerwusy", bardzo trudne do podejścia, np. zorzynek rzeżuchowiec. Te udaje się sfotografować czasami przy przypadkowym spotkaniu, mając sprzęt gotowy do "strzału" i działając zdecydowanie. Rzadko uganiam za takimi motylkami, bo to na próżno - raczej liczę na możliwość ich ponownego podejścia przy wielokrotnym spokojnym obchodzie tych samych miejsc i foceniu przy okazji innych gatunków, jakie się nawiną pod obiektyw. Nie stosowałem żadnych przynęt - a podobno dobrze zrobione bywają pomocne. Może kiedyś spróbuję.