Tym razem przyniosłem trochę więcej dzikiego bzu i wyszło; jedna buteleczka 0,33l, jeden słoiczek 0,40l i... no właśnie nie miałem już małych słoiczków a jeden co miałem to nakrętka puściła (obkręcała się) to dałem do dwóch buteleczek po spirytusie 0,2l hmmm ale czy takie nakrętki będą trzymać
. Nie wiem bo nigdy tak nie robiłem. I uwaga na szczypawice, to już druga która sobie siedziała w owocach a i ślimak też był, ale tego zauważyłem już przy zrywaniu
. Ogólnie dużo roboty i garnki, no cóż trochę zafarbowały
. W niedzielę idę po rokitnik i coś pomyślę co z tym zrobić, pewnie nalewka
. A do tego co dziś robiłem dodałem imbir, jeden gożdzik i trochę (odrobinkę) cynamonu, bo tego nie lubię aczkolwiek jak jest ryż na jabłku z cynamonem to jest
. Acha i cukier dodałem pod koniec gotowania, żeby póżniej z pulpy nalewkę zrobić, bo tak to nie wiem ale pewnie straszny kwas by wyszedł
.